sobota, 17 września 2022

Szeptem

 

Nie wiedziałem. Choć przyszło mi być tak blisko...nie rozumiałem. Czasem po prostu czujesz, wiesz, że to wydarza się zbyt szybko. Trwa tylko chwilę, a ty, musisz wyłapać z tego jak najwięcej. "I co dalej?"- pytasz. "Czy to już wszystko, czy dałem radę by wziąć z tego tyle, ile trzeba było?" Odpowiedzi nie będzie, a ta niepewność stanie się w końcu przekleństwem. I tak jest za każdym razem. Z każdą kolejną chwilą, kiedy u stóp pada ci prostota i zachwyt, jakiego wcześniej nie było.

Możesz patrzeć. Z drżeniem i szeptem, otwierasz kolejną furtkę...tam. Do krain, które dzięki twojej uważności i uczuciu, już nigdy nie doświadczą chłodu zapomnienia... 

piątek, 18 lutego 2022

Legenda XI

O wałbrzyskim węglu

Pewnego razu, młody pastuszek wyruszył w góry. Jego rodzice mieszkali w ubogiej chałupce w Wałbrzychu, a on pomagał im, codziennie wychodząc z niewielkim stadkiem owiec, aby je pasać na górskich zboczach. Chłopcu jednak nudziło się, kiedy owce spokojnie, bez pośpiechu skubały trawę. Nie dziwi więc, że szukał sobie rozrywki, myszkując po zaroślach, śledząc zwierzynę oraz ptactwo. Tego dnia, spokojny, że owce się nie rozbiegają, znów ruszył na wędrówkę i udało mu się znaleźć coś, czego codziennie się nie znajduję- lisią norę. Jakby tego było mało, w jej wnętrzu i przed wejściem leżało pełno dziwnych kamieni- czarnych, błyszczących i dość lekkich. Zaciekawiony pastuszek postanowił zabrać ich kilka do domu i pokazać rodzicom. Oni jednak, utrudzeni całodzienną robotą, nie chcieli na nie nawet spojrzeć.                                                                                                            -Wyrzuć te kamienie, bo izbę tylko zaśmiecisz!- burknęła matka. Chłopiec choć niechętnie wyrzucił kamienie, lecz wprost do ognia i zdumiał się kiedy zobaczył, jak zaczęły płonąć. Wieść o płonących kamieniach rozeszła się po okolicy bardzo szybko. Wkrótce wielu ludzi wyruszyło po nie do lisiej nory, a po jakimś czasie na jej miejscu, powstała pierwsza w tych stronach kopalnia węgla, długo jeszcze zwana "Lisią sztolnią".

 

Źródło- na podstawie K.Kwaśniewski- Podania dolnośląskie, Wrocław 1968                                                                                                                                               Zdjęcie- https://polska-org.pl/.

    
 

sobota, 8 stycznia 2022

Na straży

 

Zatem, co tam robię, gdzie jestem i dokąd się udaję? Pytania, które mogły by paść, ale nie padają. Nie ponoszę winy, nie jestem dławiony odpowiedzialnością ani kłuty skruchą za to, że nie ogarniam. Ten obraz, tak szeroki i nierzeczywisty, zdaje się być sztuką bez możliwości przyswojenia. Bez puenty, na którą zwykle się czeka. Trwa w zawieszeniu. Za każdym razem, gdy dotyka tego mój wzrok, a reszta zmysłów odbiera gamę sygnałów, tworzy się nowy świat. Rodzi się utożsamienie i coś, na kształt troski. Pochylam głowę, lecz nie spuszczam z nich wzroku. Już nigdy. Teraz wreszcie rozumiem. Jestem tu na służbie. Na straży tego, by ciągłość zaistnienia rzeczy na tej ziemi, odbywała się niezauważona, sennie i ukradkiem. Z błogosławieństwem końca czasu.