sobota, 4 maja 2024

Z nowym


 
 
Na tę okoliczność. Na poświadczenie. Na fakt, że w drodze powrotnej doczekałem się wyjaśnienia. Właściwie odkrytego zbyt późno. W ciasnym wagonie mknącym ku trzewiom z plastiku, szkła i betonu. Gdy gdzieś za oknem majaczyły jeszcze ostatnie wierzchołki, osuwały się w ciemność grzbiety, traciły blask przełęcze i rozdroża. Dopiero wtedy. Pojąłem nagle bezzasadność tych metod. Wskutek utraty ostatniej możliwości na przyswojenie sobie najskrytszego, pozostała mi już tylko marna asysta. Skromna rola  świadka który widział tak wiele, lecz przerosła go możliwość zagrania w tym wymarzonej roli. 
 
 
 
Źródło zdjęcia: https://polska-org.pl/              

sobota, 22 lipca 2023

Od tamtej

 

Zaczyna się wciąż tak samo. Błysk, światłocień, szybka klisza pamięci. Z pozoru małe i nieważkie, z czasem staje się gigantem zastygłym w nieskończoności. To co tym kieruje, pozostaje dla mnie nieodgadnionym elementem planu, o znamionach geniuszu. Przedsięwzięcia jedynego i kompletnego. Zakończonego i wciąż czekającego na początek. Niebyłego i takiego, który jest bardziej niż wszystko inne. Jakże słodko jest postrzegać to w barwach, jakie na tej palecie nie zaistnieją już nigdy. Czy żal? Wręcz przeciwnie. Tamten dzień poświęcił najcenniejsze z cennych, abyś mógł teraz bez wysiłku iść pod górę. Bez złożoności bez skomplikowania. Droga jeszcze nigdy  nie była bardziej czytelna. Weź to więc ze sobą. Przytrzymaj i zachowaj. Z troską oraz podzięką...

 

Źródło zdjęcia: https://polska-org.pl/         

niedziela, 1 stycznia 2023

Najzwyklejsza

 

Otworzyłem oczy i nie zastanawiałem się dłużej. Tę fotografię zatknąłem obok schowka na radio, a później odpaliłem silnik i ruszyłem. Z rozmysłem jechałem wolno. W każdy zakręt wchodziłem z tak wielką dozą uwagi, jakby zależało od tego moje przetrwanie. Ciągnąłem za sobą sznur wspomnień, a w zasadzie wyobrażeń, które jeszcze niedawno mogły uchodzić za zbyt trudne. Zbyt bolesne. A zakręty mnożyły się w nieskończoność. Melodia kolejnej wiosny niosła spokój i coś na kształt wyczekiwania. Choć nie wiedziałem czy słusznie. Wreszcie zatrzymałem się. Krajobraz podpowiedział że to właśnie tutaj. Wysiadłem z auta i stanąłem na skraju drogi. W niewielkiej dolince poniżej, zalegał już cień i pomału brakowało kontrastu. Spojrzałem trochę dalej. Za grzbietem tkwiącym w świerkowym uniesieniu, wyczekiwał już właściwy widok. Prawie kompletny. I stojąc tak stwierdziłem że nie brakuje już niczego, co mogłoby przeszkodzić mi w ukoronowaniu powrotu, który z założenia miał być ostatnim. Gdy ponownie znalazłem się w samochodzie, raz jeszcze wziąłem ją w dłoń. Pożółkły papier i ta scenka wyrwana z pamięci świata była jedynym, na czym mi teraz zależało. Jechałem dalej, wiedząc że objawienie czegoś niezwykłego i monumentalnego znów zamknęło się w przestrzeni nie większej, niż szczypta tchu.

 

 Źródło zdjęcia: https://polska-org.pl/