czwartek, 4 grudnia 2014

Lenno


I nastał oto niezwykle deszczowy maj roku 1428. Wezbrane wody Bobru dały się mocno we znaki mieszkańcom Jeleniej Góry i Lwówka. Ale prawdziwa walka z żywiołem odbyła się tu, pod zamkiem Lenno, gdy nadciągnęły husyckie wojska, gdy rozbito obozy i gdy wkrótce ziemia zadrżała od krzyku szturmujących i huku bombard.
Wówczas mało kto wierzył w powodzenie obrony. Dowodzący nią Tristam von Rader zapewne nie wierzył także. A jednak jego śląska załoga dzielnie stawała i odpierała coraz to nowe ataki Czechów. Oblężenie trwało ponoć dni kilka, bowiem husyci wiedzieli, iż zapasów wody na zamku jeno znikoma ilość. Czekali. Ale Tristam i towarzysze nie siedzieli tu po próżnicy. Wówczas to wiatr poniósł pogłoskę, jakoby na zamku odkryto nowe źródło wody. A dodano jej rangi osobliwej, gdy podczas kolejnego szturmu odpowiedziano powstańcom z zamkowych murów nie tylko artylerią i bełtami, ale też wrzącą wodą. I koncept się udał. Zadowolili się przeto najeźdźcy spustoszeniem Wlenia i...odstąpili. Tak to zamek Lenno oparł się husyckiej rajzie, jako jeden z nielicznych na śląskiej ziemi. Ale wkrótce nastały mniej pogodne czasy.
Wojna trzydziestoletnia odpłaciła się ciosem nader sromotnym. Nadwątlona i zbita mocno warownia popadała w zapomnienie i mało kto już na nią baczył. A choć ród von Haugwitz nabył jeszcze owe dobra, to jednak nic nie przywróciło ich dawnego blasku i znaczenia.

Pojedźcie do Wlenia. Wdrapcie się na bazaltowe wzgórze, obejdźcie mury i postawcie nogę na dziedzińcu. Zamknijcie oczy i dobrze się wsłuchajcie. Możliwe, że wtedy zamek zdradzi Wam coś więcej. I opowie historię znacznie ciekawszą niż ta, którą właśnie poznaliście.
          

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz