piątek, 19 grudnia 2014

Legenda III

Mnisi Wał

Z Lubomierzem sąsiaduje niewielka wieś Milęcice. W jej zachodniej części znajduje się owalny pagórek otoczony głęboką fosą ze stromymi brzegami. Na wierzchołku pagórka widać wyraznie zagłębienie. Miejsce to nazywano Mnisim Wałem (Mönchwall).

Prawdopodobnie jest to pozostałość po grodzie z czasów wczesnośredniowiecznych, którego zadaniem była obrona mieszkańców osady nad rzeczką Olszówką. Jednak według legendy, miał tu stać klasztor, który niespodziewanie pogrążył się w bagnistym podłożu wraz z zabudowaniami i wszystkimi mieszkańcami.
Do dziś w ciche, spokojne nice, a zwłaszcza w noc sylwestrową, słychać bicie dzwonów i pobożny śpiew chóru dobiegający z pagórka.


Źródło- Jacek Pilawski na podstawie: W.Bena, A.Paczos, Dolina rzeki Kwisy. Album-monografia, Lubań 2000, s.114-115.

czwartek, 4 grudnia 2014

Lenno


I nastał oto niezwykle deszczowy maj roku 1428. Wezbrane wody Bobru dały się mocno we znaki mieszkańcom Jeleniej Góry i Lwówka. Ale prawdziwa walka z żywiołem odbyła się tu, pod zamkiem Lenno, gdy nadciągnęły husyckie wojska, gdy rozbito obozy i gdy wkrótce ziemia zadrżała od krzyku szturmujących i huku bombard.
Wówczas mało kto wierzył w powodzenie obrony. Dowodzący nią Tristam von Rader zapewne nie wierzył także. A jednak jego śląska załoga dzielnie stawała i odpierała coraz to nowe ataki Czechów. Oblężenie trwało ponoć dni kilka, bowiem husyci wiedzieli, iż zapasów wody na zamku jeno znikoma ilość. Czekali. Ale Tristam i towarzysze nie siedzieli tu po próżnicy. Wówczas to wiatr poniósł pogłoskę, jakoby na zamku odkryto nowe źródło wody. A dodano jej rangi osobliwej, gdy podczas kolejnego szturmu odpowiedziano powstańcom z zamkowych murów nie tylko artylerią i bełtami, ale też wrzącą wodą. I koncept się udał. Zadowolili się przeto najeźdźcy spustoszeniem Wlenia i...odstąpili. Tak to zamek Lenno oparł się husyckiej rajzie, jako jeden z nielicznych na śląskiej ziemi. Ale wkrótce nastały mniej pogodne czasy.
Wojna trzydziestoletnia odpłaciła się ciosem nader sromotnym. Nadwątlona i zbita mocno warownia popadała w zapomnienie i mało kto już na nią baczył. A choć ród von Haugwitz nabył jeszcze owe dobra, to jednak nic nie przywróciło ich dawnego blasku i znaczenia.

Pojedźcie do Wlenia. Wdrapcie się na bazaltowe wzgórze, obejdźcie mury i postawcie nogę na dziedzińcu. Zamknijcie oczy i dobrze się wsłuchajcie. Możliwe, że wtedy zamek zdradzi Wam coś więcej. I opowie historię znacznie ciekawszą niż ta, którą właśnie poznaliście.